Chyba każdemu kto obserwuje obecny kryzys musi nasunąć się pytanie - jakie są cele Amerykanów? Zwróćmy uwagę na kilka faktów.
Destabilizacja Syrii i Libii to niewątpliwie dzieło USA. W tamtym czasie miały istotny sens - osłabienie Iranu i wzmocnienie lokalnych sojuszników: AS, Izraela i Turcji. Jednak to co się dzieje od kilku miesięcy: wspólny atak amerykańsko-turecki na Kurdów, "wypchnięcie" uchodźców z Turcji w kierunku Europy i przeniesienie środka ciężkości rosyjskich działań wojskowych z Ukrainy na Syrię - sygnalizuje znaczące moim zdaniem przeorganizowanie lokalnych celów i sojuszy.
Jeśli Rosji uda się wypchnięcie ISIS z Syrii i ustabilizowanie sytuacji w tym kraju, nasz wschodni sąsiad wróci do Europy oknem po tym jak wyrzucono go drzwiami. Będzie to powrót tryumfalny bo ewentualne powstrzymanie najazdu emigrantów ma dla wielu europejskich polityków pierwszorzędne znaczenie. Rosja z pewnością będzie mogła liczyć na zniesienie europejskich sankcji a być może także inne profity, o Ukrainie nikt już nie będzie pamiętał. Wbrew pozorom wcale nie musi to zantagonizować Turcji - Erdoganowi zależy obecnie przede wszystkim na czystkach etniczych w Rożawie i osłabieniu Kurdów przed nadchodzącymi wyborami, co będzie po wyborach i czy w ogóle do nich dojdzie - trudno powiedzieć. Kurdowie rozgrywają swoją partię całkiem sprawnie.
Jeśli rosyjska "misja stabilizacyjna" się nie powiedzie - konsekwencją będzie prawdopodobnie poważny kryzys w Europie i trwałe obniżenie jej siły gospodarczej co może być dalekosiężnym celem USA - UE jest najważniejszym partnerem gospodarczym Chin a projekt "jedwabnego szlaku" miał pomijać kontrolowane przez USA szlaki morskie.
Może się okazać że czeka nas przeorganizowanie sojuszy - USA zwróci się teraz ku państwom Azji centralnej a powiązaną gospodarczo z Chinami Europę zacznie traktować tak jak do niedawna Syrię albo Iran... niestety chyba znowu przyjdzie nam żyć w ciekawych czasach.