Gazeta Wyborcza opublikowała list wystosowany do jej czytelników przez prezydenta-elekta. Oczywiście nie bez kometarza - gdyby tekst mówił sam za siebie byłoby to zbyt neutralne politycznie. Jednakże odpowiedź redaktora Gazety trudno interpretować inaczej niż wypowiedzenie wojny. Widocznie dziennik wciąż liczy na zwycięstwo w jesiennych wyborach koalicji PO-PSL - bo stawianie sprawy na ostrzu noża w sytuacji kiedy żyje się z "dotacji" państwowych trudno zakwalifikować jako działanie rozsądne...
To co Jarosław Kurski mówi między wierszami jest spójne - nie ustąpimy, nie zaprzestaniemy ataków, jedyne akceptowalne rozwiązanie to pełna kapitulacja nowego Prezydenta. Pojednanie - być może, ale tylko i wyłącznie na naszych warunkach. No Pasaran, chciałoby się powtórzyć za Broniewskim.
Linia dziennika jest tu wyjątkowo spójna z oczekiwaniami czytelników, wystarczy poczytać komentarze pod tekstem. Harmonizują one z deklaracją zniesławienia, która chyba była czytelna dla wszystkich - każda okazja, każda plotka - prawdziwa lub nie - będzie dobra żeby uderzyć w Andrzeja Dudę. Nie ma to większego znaczenia bo wydaje się że już nawet ludek z onetu uodpornił się na sączony jad, zbyt długo to trwało i było zbyt jednostronne.
Czyli przynajmniej do jesieni niewiele się zmieni - będzie wojna. Potem być może organy państwowe zaczną przesuwać ogłoszenia do innych dzienników i dopiero wtedy zobaczymy na ile Gazeta Wyborcza jest przedsięwzięciem komercyjnym. W każdym razie o litość skomleć nie będą - jeśli pójdą do piachu to wierzgając i kopiąc. W naszej genderowej bylejakiej rzeczywistości trzeba to jednak docenić.
e.